Powiedział jeden z oprychów, śmiejąc się donośnie, co też robili i pozostali. Sentis milczał, stał i czekał na rozwój wypadków, choć mimo wszystko już wiedział co nastąpi. Mężczyźni zniecierpliwieni rzucili się szybko na chłopaka, ten jednak dzięki swojej pozycji na boisku, był do tego bardzo przyzwyczajony, dlatego z niebywałą łatwością, a do tego gracją uniknął napastników. Ci byli jednak uzbrojeni, dlatego Sentis zaczął się nieco obawiać, czy sobie z nimi poradzi.
- Chwyć mnie partnerze!
Usłyszał nagle głos wewnątrz siebie, co go tak zszokowało że aż upadł. Mężczyźni ponownie zaczęli się głośno śmiać, a głos znów zawołał
- No daje partnerze! Weź mnie i skopmy dupy tym kretynom!
Sentis wkońcu pojął co to za głos, jednak wciąż do końca nie mógł uwierzyć i zapewne wogóle by tego nie uczynił, gdyby nie ubiegłe wydarzenia. Wyciągnął więc miecz, a ten jakby sam się prowadził, rozbrajając przeciwników, jednego za drugim. Gdy Ci uciekli przerażeni, Sentis zapytał... swoj miecz.
- Czy... ty mówisz?
Nie otrzymał jednak odpowiedzi, a więcej razy nie próbował pytać. Co prawda zrezygnował ze sprzedaży, ale trzymał go jedynie schowanego w domu i nie używał przez kolejne trzy lata, które poświęcił na prace i kontakty z mieszkańcami. Wkońcu dotarły do niego informacje o otwartych zapisach do Akademii Shinigami, więc nie omieszkał spróbować. Wygrzebał swój stary miecz i ruszył ku przeznaczeniu. Po nudnych i mozolnych zapisach, przyszedł czas na pierwszą lekcje. Demoniczna magia, którą zaprezentował nauczyciel, wydawała się poza zasięgiem Sentis'a, który widział coś takiego pierwszy raz. Co prawda próbował, starał się, ale nic z tego nie wychodziło, bo wkońcu czego można oczekiwać po pierwszej lekcji? Przynajmniej z sztuce władania mieczem szło mu lepiej... dużo lepiej, choć do prawdziwego Shinigami sporo mu brakowało. Lekcje odbywały się codziennie, a po miesiącu u Sentis'a można było odnotować jedynie postępy w ZanJutsu, bo w pozostałych dziedzinach był uznawany za kompletne beztalencie. Chłopak był jednak zdeterminowany, nauczony i przyzwyczajony do ciężkich treningów, próbował i próbował, raz za razem się kompromitując. Minęły całe dwa miesiące od kiedy zaczął naukę, a dzięki ciężkiej pracy wkońcu dało się zauważyć postępy w pozostałych dziedzinach. Na koniec dnia, uczniowie mieli zostać podzieleni na dwie grupy. Pierwsza, składała się z osób wytypowanych do dalszej fazy nauki, a druga z osób mniej zdolnych, przeznaczonych do dwukrotnego wydłużenia terminu nauki. Do pierwszej grupy miały trafić osoby, które poznały imię swojego zanpakutou i opanowały formę ShiKai. Odbywać się to miało na zasadzie walki, jeden na jednego. Sentis stał jak zwykle wyprostowany, jedną ręką trzymając miecz, a drugą wzdłuż ciała, przed sobą miał osobnika wyglądającego na jakieś trzydzieści lat, więc z pewnością był starszy i możliwe że silniejsz. Celem było pokonanie przeciwnika uwalniając swojego zanpakutou, jednak gdy walka się zaczęła, Sentis górował zdecydowanie nad przeciwnikiem, nawet bez tego. Dlatego zaczął się obawiać, miał wątpliwości czy aby słusznie jest używać czegoś takiego, przeciwko tak słabemu przeciwnikowi. Jego pogromca, połączony z nim specjalną więzią już od dłuższego czasu, wyczuł obawy Sentis'a, więc postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Nagle chłopak znalazł się w dziwnym... miejscu. Znajdował się tu jakiś mechanizm, na ziemi było mnóstwo broni, a przed nim po środku stała białowłosa postać.
- Wkońcu się spotykamy
- Jesteś... moim zanpakutou, prawda?
- Zgadza się, jestem...
Po powrocie, wszystkie obawy zniknęły, wiedział już co ma czynić, wiedział że musi szukać siły, a nie jej unikać.
- Ferrum... Devi... Forgi...
W rękach chłopaka, zamiast jednego, znajdowały się dwa bliźniacze ostrza, który błyskawicznie zostały wprowadzone w ruch. Sentis wykorzystał swoją szybkość i fakt posiadania dwóch mieczy, by błyskawicznie powalić oponenta. Takim sposobem znalazł się w grupie pierwszej, a później już wszystko szło jak po maśle, bez kompletnie żadnych problemów. Po niespełna dwóch latach ukończył akademię i został przydzielony do szóstej dywizji, pnąc się ciągle wyżej w hierarchi.
[Trochę ukróciłem opis pobytu w akademii, z obawy że zabraknie mi znaków w telefonie xD]
Offline